Bezpieczna zima

Sport i turystyka zimą

Skale trudności Bouldering
Bouldering

Bouldering – skale trudności

Pierwsze próby tworzenia skal trudności dróg boulderowych były skutkiem wyodrębniania się boulderingu, jako odrębnej dyscypliny wspinania. Specjalizujący się w niej wspinacze zdali sobie sprawę, że stosowanie systemów używanych w innych formach wspinania musi prowadzić do nieporozumień. Praktycznie niemożliwe jest w miarę dokładne porównanie trudności kilkuprzechwytowej drogi z kilkunasto- lub kilkudziesięciometrową wspinaczką: tak bardzo różna jest istota ich trudności i tak bardzo różnych zdolności wymagają od wspinacza. Tymczasem podstawowym zadaniem skal wspinaczkowych była zawsze możność porównywania trudności dróg, a praktycznie umożliwienie wspinaczowi wybrania odpowiedniego dla niego problemu. Jedynym wyjściem było stworzenie całkiem nowego systemu na potrzeby wspinania na niskich formach. 

Skala trudności boulderingu Johna Gilla

Pierwszą skalę trudności dróg boulderowych powstała za sprawą „ojca modernistycznego boulderingu„ Johna Gilla. Pierwotna, bardzo jeszcze uproszczona wersja tego systemu, została przedstawiona już   w jego debiutanckim  artykule „The Art of Bouldering”  opublikowanym  w  „American  Alpine  Journal” w 1969 roku. Skala Gilla była w zamknięta, co oznaczało, że wycena danej drogi musiała – zakładając nieunikniony postęp   w pokonywanych trudnościach technicznych – ulegać ciągłym zmianom wraz z upływem czasu.

Najpopularniejsza jej wersja, zamieszczona w pierwszym wydaniu jego biografii pióra Pata Amenta, składała się tylko z 3 stopni: B1, B2 i B3. B1 oznaczało, że trudności ruchów na drodze są  porównywalne do największych spotykanych w danym czasie na „normalnych” (pokonywanych z liną) drogach wspinaczkowych. B2 było zarezerwowane dla trudności pokonywanych tylko na niskich formach. B3 był – w przeciwieństwie  do  wcześniejszych –  stopniem całkowicie obiektywnym: można  było  wycenić w ten sposób problem pokonany, mimo częstych prób robionych przez najlepszych wspinaczy,  tylko przez jedną osobę. System ten, stosowany sporadycznie do dzisiaj, miał dwie podstawowe wady. Po pierwsze, był zbyt mało dokładny: zbyt duża liczba dróg, czasem znacznie różniących się trudnościami, miała takie same wyceny.

W wyniku niemożliwości precyzyjnego określania trudności, nie można było wskazać osiągnięcia w danym momencie rekordowego. Po drugie, wyceny musiały być ciągle uaktualniane. Jedynie problemy aspirujące do miana „idealnego” problemu boulderowego (za takowy uważa się w boulderingu drogę, która zrobiona przez jednego wspinacza, nigdy nie zostanie powtórzona) miałyby szanse na „długotrwałe” B3.  Jak wiadomo z historii innych dziedzin sportu, w których rekord jest obiektywnie mierzalny (czyli tzw. sportów wymiernych), nie ma wiecznych rekordów.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że pomimo małej użyteczności w zakresie porównywania trudności problemów, miała skala Gilla zaletę, jakiej nie ma żadna inna skala wykorzystywana we wspinaczce –  za jej pomocą można porównać wartość wyczynu sportowego wspinaczy z różnych pokoleń. Robienie w latach dziewięćdziesiątych dróg wycenionych na B2 nie ma większej wartości sportowej, niż rozwiązywanie problemów o tej wycenie w latach siedemdziesiątych, mimo że pod tymi symbolami kryją się zupełnie inne trudności. Nie można więc, posługując się skalą Gilla, ulec złudzeniu wyższości osiągnięć współczesnych wspinaczy nad dokonaniami wcześniejszych pokoleń. Jest ona tak pomyślana, że każdy nowy problem zostaje oceniony według standardów w danym czasie. Skala B ewoluowała z biegiem czasu: zmieniał ją sam Gill, ale była także udoskonalana przez innych wspinaczy. Znana  jest jej rozszerzona wersja, w której – celem uściślenia – dodano do stopni B1 i B2 plusy i minusy. 

Systemy otwarte w boulderingu

Wraz ze wzrostem popularności boulderingu wspinacze zaczęli tworzyć systemy otwarte, podobne do skal obowiązujących we wspinaczce skalnej, a nawet adoptujące je w całości (w każdym razie sam zapis symboliczny, bo już definicje poszczególnych stopni były różne). Obecnie najpopularniejsze są dwie skale: skala V i skala Fb. Pierwsza z nich została stworzona specjalnie w celu wyceniania trudności problemów boulderowych, druga – jest przykładem adaptacji skali francuskiej dla potrzeb boulderingu. Obie powstały w dwóch największych i najsłynniejszych rejonach wspinaczkowych: Hueco Tanks (skala V) i Fontainebleau (skala Fb).

Skala V została stworzona przez wspinaczy  eksplorujących rejon Hueco Tanks w stanie Teksas w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Jednym z jej twórców był John „Verm” Sherman  i symbol literowy w niej używany pochodzi od pierwszej litery jego pseudonimu. Początkowo Sherman i jego koledzy planowali użyć literę H (od Hueco), ale dowiedzieli się, że „system H” został już wcześniej stworzony przez Henry Barbera w celu oceny klasy dróg wspinaczkowych. „Znaczyłem wszystkie pary moich butów literą V i stąd jeden z kolegów wpadł na pomysł, ażeby nową skalę z Hueco przemianować na system V” –wyjaśniał w swoim artykule o wiele mówiącym tytule „To V or not to V” John Sherman.

Skala rodem z Hueco Tanks jest skalą otwartą. Co ciekawe, na początku system składał się – tak, jak skala Gilla – z trzech stopni: V1, V2, V3 (V1 odpowiadał dolnej granicy stopnia B2). Dopiero podczas prac nad przewodnikiem po Hueco został znacznie rozszerzony: problemy, które pierwotnie były oceniane na V1 zostały w nim wyceniono na V6. Dzięki temu, skala stała się użyteczna także dla łatwiejszych problemów. Najtrudniejsze drogi boulderowe we wspomnianym przewodniku były wycenione na V9. Obecnie skala „osiągnęła” stopień V14 (chociaż mówi się już o trudnościach oznaczanych V15). Ostatnio dodano również do stopnia V0 plus i minus celem dokładniejszej wyceny trudności najłatwiejszych problemów.

Początkowo skala V była używana tylko w Hueco Tanks, później stała się popularna w całej Ameryce. Obecnie stosuje się ją w południowej Afryce i w Australii i zaczyna „przyjmować się” w Europie.  Obowiązująca w Wielkiej Brytanii skala B jest jej prawie wierną kopią: różni się jedynie symbolem literowym i nieznacznym „przesunięciem” poszczególnych stopni (patrz tabela) 

Skale efemeryczne

Historia boulderingu zna przykłady wielu skal efemerycznych lub używanych tylko w jednym rejonie. Przykładem pierwszej grupy mogą być systemy, które nie określały trudności technicznych drogi, ale opierały się na liczbie jej powtórzeń. Takie rozwiązanie rozważał już Gill w swoim pierwszym, wspominanym wcześniej, artykule (proponował symbol E: E1 oznaczałoby problem zrobiony tylko raz, E2 raz powtórzony itd.). Oczywiście używanie tego typu systemu miałoby sens – choć nawet wtedy wątpliwy – tylko w przypadku brania pod uwagę jedynie bardzo trudnych dróg, które są często próbowane, ale mają mało powtórzeń. We współczesnej wspinaczce kryterium liczby powtórzeń danej drogi, jest wciąż jednym z głównych mierników jej klasy. Jest jednak oczywiste, że porównywać trudność dróg za pomocą liczby jej przejść, można tylko w jednym przypadku – jeśli próbowała je podobna liczba kompetentnych wspinaczy. Toteż o ile bez wątpienia można uważać system E za stosunkowo miarodajny przy porównywaniu trudności problemów jednego popularnego rejonu, o tyle musi się okazać zupełnie nieużyteczny przy zestawianiu trudności problemów z różnych ogródków skalnych.

Przykładem skal obowiązujących tylko w jednym rejonie mogą być Skala S ze Smith Rock w stanie Oregon stworzona przez pioniera wspinaczki w tym rejonie (i w ogóle wspinania sportowego w USA) Alana Wattsa , jak również skala z Joshua Tree. Ciekawostką jest stworzenie przez wspinaczy z Joshua Tree odrębnego systemu (symbol literowy J) dla problemów wymagających wykorzystania charakterystycznej dla tego rejonu techniki: tzw. „run and jump” (z ang. „biegnij i skacz”).

Dominacja skal V i Fb jest faktem już od przeszło 10 lat. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest – analogiczna do tej obserwowanej we wspinaczce skałkowej – pogoń za największymi trudnościami wyrażonymi coraz wyższym numerem. Przeglądając doniesienia o najważniejszych przejściach dróg boulderowych w środowiskowych czasopismach, można rzeczywiście odnieść wrażenie, że najważniejsze stały się liczby. Zwolennicy ideologii boulderingu „według Gilla” starają się walczyć z takim stanem rzeczy.

Co ciekawe, jednym z zagorzałych antagonistów „pogoni za numerkami” w boulderingu został sam John Sherman. „Mając duży wkład w stworzenie skali [V] miałem możność obserwowania jej rozwoju od początków do dnia dzisiejszego i widziałem jak wpływała na ludzi, którzy jej używali. Stała się szybko popularna, po części także dlatego, że stosowano w niej większe numerki…. Wkrótce doszło do wyścigów, aby zrobić pierwsze V10 w Hueco, pierwsze V11 i – według mnie – wielu boulderowców przestało rozumieć o co naprawdę chodzi w tym sporcie. Wszystkie problemy w przewodniku po Hueco Tanks zostały zrobione zanim powstała skala V. Celem, jaki przyświecał ich autorom, było poszukiwanie piękna i wyzwania. Wycena była jedynie odzwierciedleniem ich trudności technicznej i niczym więcej. Wspinacze zaczęli mierzyć za pomocą numerków już nie tylko problemy, ale także swoich wspinających się kolegów, a nawet ich własne poczucie wartości zawiera się w tych dwóch literkach. Skala V, jak wszystkie, ma swoją ciemną stronę. Pomogłem stworzyć potwora, którego nie da się już zniszczyć”– pisał Sherman.

Według Shermana przywiązanie współczesnych wspinaczy do skali tylko pozornie jest motorem postępu we wspinaczce. Autor „Better Bouldering” wysunął w jednej ze swoich wypowiedzi na łamach czasopisma „Climbing” tezę wprost przeciwną, według której „uzależnienie się” od wycen może właśnie hamować progres, uniemożliwiać dokonanie takiego „skoku” w pokonywaniu trudności, jakiego dokonali John Gill i Jim Holloway. „Według mnie skale trudności są czynnikiem hamującym wspinaczkowy świat. Zawodowstwo we wspinaniu stanowi  pokusę dla wielu spośród najbardziej utalentowanych zawodników. Jednak sponsorzy domagają się szpalt druku w czasopismach, zaś w nich dużych numerków, skutkiem czego szerzy się <pogoń za cyferkami>. Talent jest ukierunkowany na rywalizację z innymi, nie zaś same jego rozwijanie. … Dlaczego Gill i Holloway robili tak trudne rzeczy? Ponieważ byli zainteresowani przede wszystkim wspinaniem, nie rywalizacją. … Można by upatrywać przyczyn rewolucji, jakiej dokonali ci wspinacze w fakcie, że – będąc fanatykami treningu – byli fizycznie silniejsi niż dzisiejsza czołówka. Niemniej jednak jest kilkunastu wspinaczy dysponujących podobną siłą jak ta dwójka. Dlaczego więc nie dokonują takich przełomów w pokonywaniu trudności skalnych? Nie mówię o stopniu, czy dwóch. Mam na myśli drogi tak trudne, żeby – z powodu nienadążania rozwoju skal otwartych – wspinaczkowe środowisko nie mogło ich zamknąć w numerku przez następne 20 lat….    Skale trudności działają jak kotwica, jeśli się do niej przyczepimy, nigdy nie uda nam się zdystansować się od środowiska wspinaczkowego” – konstatował Sherman.

Oczywiście tezy Shermana są ryzykowne i chyba nazbyt kategorycznie sformułowane. Tłumaczenie rewolucyjnych wyczynów Gilla i Hollowaya jedynie brakiem przywiązania do wyceniania swoich problemów wydaje się być pewnym uproszczeniem. W każdej dyscyplinie sportu, wraz z jej rozwojem i popularyzacją, coraz trudniej o zawodników zdecydowanie dystansujących dokonania współczesnych sobie konkurentów. Mimo zastrzeżeń do tych poglądów „Verma”, trzeba wyraźnie powiedzieć, że stopień uzależnienia dzisiejszych wspinaczy od symbolicznego zapisu ich trudności można już postrzegać jako swego rodzaju patologię.

Podsumowanie

Na koniec naszych rozważań warto podkreślić, że w boulderingu przywiązywanie nadmiernej wagi do wyceny problemów wydaje się być nawet bardziej dyskusyjne niż w innych sportach wspinaczkowych. W tej dyscyplinie o wysokości wyceny problemu decyduje z reguły zaledwie kilka przechwytów. Konsekwencją takiego charakteru trudności boulderowych jest bardzo subiektywne ich odczuwanie, które wynika z daleko większego znaczenia całego zestawu indywidualnych zdolności fizycznych i budowy anatomicznej danego wspinacza (np. wielkości palców). Ten fakt podkreślał jeden z aktualnie najlepszych wspinaczy uprawiających bouldering Chris Sharma. „ [Wyceny] tak naprawdę nie mają sensu. Przykładowo, Lynn Hill właśnie zrobiła Midnight Lighting. Jestem pewien, że ten problem, który jest tak wysięgowy,  jest dla niej znacznie trudniejszy niż dla mnie”.

Ostatnie słowo oddajmy twórcy skali V: „Nie zostań ofiarą skali wspinaczkowej… Wspinaj się dla piękna problemów, a nie dla numerów, jakimi je oznaczono. Wolałbyś, aby cię nazywali po imieniu, czy za pomocą numeru?”. 

Źródła:

John Gill: The Art. of Bouldering. „American Alpine Journal” 1969.

Pat Ament: Master of Rock. „Alpine House and Westview Press” 1977.

John Sherman: To V or not to V. „Climbing” 1999, nr 183.

John Sherman, Mike Head, James Crump, Dave Head: A Climber’s and Boulderer’s Guide. „Chockstone Press” 1991.

Wills Young: The Wunderkind. Chris Sharma (wywiad ze wspinaczem). „Climbing” 1998, September 15.