Narodziny skoków narciarskich
W ojczyźnie narciarstwa, czyli Norwegii pierwsze skoki oddawano już w 60 latach XIX wieku. Wtedy skakali oni stylem Opp-Traeken. Niektórzy zawodnicy, aby dać swoim skokom gracji, lecieli z jednym kijem w ręku. Pierwszym skoczkiem, który unowocześnił nową technikę skakania był Norweg Sondre Nordheim, był to rok 1860. Wykorzystywał on blok skalny jako wyjście z progu. Tym stylem Norweski skoczek skoczył 30,5 metra – takiego skoku nie oddał nikt przez najbliższe 33 lata. W 1868 roku ten sam zawodnik wygrywając konkurs w Brunkenbergu, ustanowił oficjalny rekord świata, skacząc 19 metrów. Nordheim skakał bez kijków, ale i tak jego skoki były z bardzo dużą gracją. Leciał on z wyprostowaną sylwetką, gdy lądował zawsze minimalnie prawą nogę miał wysuniętą do przodu, a skok kończył skrętem. W tych czasach najczęściej prezentowano dwa style. Jedni skakali prosto jak świece, a drudzy w locie kucali. Takie dwa style nazwano stylami telemarkowymi. Dopiero w roku 1920 zmieniono nazwę stylu skakania. Nazwano go stylem aerodynamicznym.
Styl aerodynamiczny
W latach dwudziestych nieliczni skoczkowie skakali z wysuniętym ciałem w przód i załamaniem bioder podczas lotu co dawało dalsze odległości. Pomysłodawcami nowego skakania byli Norwegowie Jacob Thullin Thams i Narve Bonna medaliści z IO w 1924 roku w Chamonix. Thams był zawodnikiem, który chciał pokazać wszystkim, że w skokach narciarskich można osiągać skoki pod 70 metrów. No i udowodnił to w 1928 roku, ale wywrócił się i już nigdy nie powrócił do świetnej formy. Wtedy daleko szybowali także Sigund Ruud, który w jednym ze swych skoków osiągnął 70,5 metra. Ruud wystartował w 1929 roku, w Zakopiańskich Mistrzostwach Świata. Bardzo chwalił te skocznie, uzyskał na niej 71,5 metra, ale z upadkiem. Wtedy rekord Polski ustanowił tam Stanisław-Gąsienica Sieczka skacząc 66 metrów z poprawnym lądowaniem. Perfekcjonistą stylu aerodynamicznego był drugi z braci Ruud, Birger.
W 1936 roku Birger Ruud na zimowych IO w Garmisch-Partenkirchen, zaprezentował nowy styl skakania, stanowiący udoskonalenie stylu aerodynamicznego. Po wyjściu z progu załamywał się w biodrach, a w locie wykonywał kilka ruchów rękoma. Gdy był w punkcie kulminacyjnym ręce rozkładał szeroko. Styl nazwano „lotem jaskółki”, a Norweg przez następne 15 lat stał się niedoścignionym wzorem. Podobnie do niego skakali tylko Alf i Reidar Andersenowie, Kaare Wahlberg oraz zawodnicy trenowani w Kongsbergu przez słynnych braci Ruud. Doprowadzili oni praktycznie do perfekcji utrzymanie nart podczas lotu. Przebojowym skoczkiem w tym okresie stał się również Austriak Josef Bradl, który jako pierwszy zawodnik w historii przeskoczył granicę 100 metrów. Bardzo ładnie skakał wtedy Szwed Sven Eriksson. Bardzo dużym załamaniem bioder charakteryzował się „król krokwi” Stanisław Marusarz.
Styl „fiński”
Z eleganckiego stylu zapisał się w historii również polski skoczek Bronisław Czech. W tamtym okresie byli to skoczkowie charakteryzujący się własnym stylem skakania. Style skakania zmieniały się równolegle z budowami nowych, lepszych i oczywiście większych skoczni. Przy budowie nowych obiektów, wykorzystywano szczególnie doświadczenia Szwajcarskiego inżyniera R. Straummana. Wprowadził on łagodny, paraboliczny zeskok. Zawodnicy lecieli wysoko nad zeskokiem, co umożliwiało im poprawne lądowanie. Rozbieg budowano bardzo stromy, co pozwoliło osiągać większe prędkości na progu. Skoczkowie dzięki tym poważnym zmianom zwiększali wychylenie ciała w przód i bardziej niż kiedyś czuli opór powietrza w czasie skoku. Większą zmianę wprowadził w 1946 roku Norweg G. Thrane, który jako pierwszy wyeliminował prace ramion w czasie lotu. W czasie wybicia z progu Thrane przenosił ramiona do tylu i tam je pozostawiał aż do punktu kulminacyjnego. Przed Igrzyskami w 1952 roku (Oslo), trening Norweskich skoczków polegał na podniesieniu toru lotu i przybrania opływowej sylwetki. Pozwoliło to im na wywalczenie medali Olimpijskch. Kolejne już zmiany w technice skoków wprowadzili Finowie. Ponieśli oni jeszcze większy nacisk na wybicie z progu. Stwierdzili oni, że ruchy ramionami podczas lotu skracają skoki. Fińscy zawodnicy skakali z ramionami przy ciele. Styl ich najlepszego zawodnika Matti Pietikainenna był wzorcowym przykładem stylu aerodynamicznego. Zaraz po wyjściu z progu przenosił on ramiona do tylu, a po przekroczeniu paraboli lotu łagodnym ruchem przenosił je lekko wyprostowane do przodu. Finowie wygrali Mistrzostwa Świata w Falun (1954 rok) oraz IO w Cortina d’Ampezzo (1956). Ich styl został nazwany „fińskim” i zapanował na całym świecie. Dotychczas górujący nad rywalami Norwegowie skakali swym starym wypróbowanym stylem, co umieściło ich w cieniu zawodników z Finlandii.
Styl klasyczny
W latach 50 i 60 górowali skoczkowie z NRD, a w szczególności Helmut Recknagel. Narciarz ten był niepokonany przez kilka lat po zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Natomiast wielkim indywidualistą w tych czasach był reprezentant ZSRR- Koba Cakadze, nazywany „najodważniejszym skoczkiem świata”. Prezentowany przez niego „styl klasyczny” polegał na tym, ze narty były umieszczone w locie równolegle. Ten styl utrzymywał się najdłużej w historii skoków bo aż do lat 80. Niektórzy skoczkowie prowadzili narty obok siebie, a inni mieli rozstawione je szeroko. Wielkimi stylistami tego stylu byli: Matti Nykannen, Bjoern Wirkola, Veikko Kankkonen, Jiri Raska, Yukkio Kasaya i wielu innych. Wśrod polskich skoczków najbardziej bojowymi byli: Józef Przybyła, Ryszard Witke oraz Józef Kocyan. Natomiast w latach 70 z dobrego lądowania słyneli: Adam Krzysztofiak, Stanisław-Gąsienica Daniel, Tadeusz Pawlusiak i oczywiście Wojciech Fortuna. W późniejszych czasach przebojowymi skoczkami w polskiej reprezentacji stali się: Stanisław Bobak oraz Piotr Fijas.
Styl V
Zdawać by się mogło, że w najbliższych latach nic nie zmieni się podczas oddawania skoków narciarskich. Lecz stało się inaczej. Skoczkiem, który dokonał zasadniczej zmiany w stylu skoków, był Jan Bokloev. Trzymał on narty rozchylone na zewnątrz, które tworzyły literę V. Stąd wlaśnie wzięla się nazwa tego stylu, który popularnie nazywamy „stylem V”. Bokloev był skoczkiem, który wystąpił na IO w 1988 (Calgary) oraz zdobył Puchar Świata w 1989 roku. Zmiana stylu była spowodowana przypadkiem, ponieważ na zawodach Pucharu Świata w Falun, Janowi Bokloevovi rozeszły się narty i utworzyły literę V. Ku zdziwieniu jego i zgromadzonych pod Szwedzkim obiektem Bokloev wylądował o 10 metrów dalej niż jego najgroźniejsi rywale. Norwescy sędziowie nie tolerowali tego stylu, ale nawet oni nie mogli zatrzymać rozwoju nowej techniki w skokach narciarskich.
Jeszcze na Mistrzostwach Świata w 1991 roku, zawodnicy skakali stylem „klasycznym’, lecz już rok później na Olimpiadzie w Albertville, skoczkowie nie skaczący stylem V musieli pogodzić się z porażką, lub po prostu skończyć skakać. Jednym ze skoczków podejmującym się nowego wyzwania był Niemiec Jens Weisflog. No i opłacało się. W krótkim czasie Weisflog stał się najlepszym skoczkiem świata. Historia skoków narciarskich nie znalazła takiego fenomenu jakim był Niemiec. Przebić mógł go tylko Matti Nykannen. Zmiana stylu skakania od Nordheima poprzez Bokloeva, Weisfloga, Małysza miały za zadanie dać skokom narciarskim widowiskowości. I chyba udało się. Styl V daje skoczkom pewność lądowania i w dzisiejszych czasach bardzo rzadko zdarzają się upadki. Dla porównania w stylu klasycznym zdarzało się nawet 20 upadków podczas jednego konkursu. Dzięki temu stylowi przeskoczono również granice 200 metrów.
Wszyscy na pewno ciekawi jesteśmy kiedy doczekamy się nowego stylu w skokach narciarskich. Myślę, że długo będziemy podziwiać styl V, który dostarcza skokom dużą dawkę emocji i widowiskowości.